22 stycznia 2009, 19:05
Rozdział 2 : Życie na osiedlu
Zima - dziwny okres w ciągu roku. Przez niektórych lubiany a przez niektórych znienawidzony. Wiadomo, święta z rodziną, nowy rok, prezenty, rodzinna atmosfera, świąteczne reklamy coca-coli... . Swoją drogą dziwne jest że owa reklama lecąca 3 tygodnie po świetach dalej głosi hasło " coraz bliżej święta, coraz bliżej święta ". Obiektywnie rzecz biorąc mają w pewnym sensie racje - jest już po nowym roku i święta będą za "jedyne" 340 dni. Jednak zima jak to zima - jest zimno. Dziwi natomiast fakt że produkujący się naukowcy i badacze w radiu i telewizji ostrzegają nas przed globalnym ociepleniem i przepychają ustawy o ograniczeniach dotyczących emisji CO2 gdy tymczasem zwykły człowiek wyglądający przez okno widzi na swoim termometrze - 20 stopni. Wiadomo takie temperatury nie zachęcają do wychodzenia na spacer / przechadzkę po dworze. Franek natomiast należy do grupy ludzi którzy bardzo lubią przesiadywanie na ławce w praku bądz na też osiedlowych alejkach. Tym bardziej do dotleniania mózgu zachęca perspektywa spaceru. Jednak nie takiego bez celowego który w mniemaniu Franka nie ma sensu - jak już gdzieś iść to po coś. Więc Franek w gronie swoich znajomych często spacerowym krokiem udają, się w zależności od godziny wyjścia na spacer, do najbliższego sklepu lub marketu aby zrobić zakupy. Oczywiście jeszcze kilka lat temu za takie zakupy nie wchodziły w grę ponieważ miłe panie na kasię żądały za zakup dowodu torżsamości, ale i w takich sytuacjach dawało sie rozwiązać problem. Teraz już nie ma takich problemów więc można spacerować od woli. Jako że perspektywa przyjęcia do swojego organizmu pewnej ilości napojów wyskokowych jest jak najbardziej kusząca więc każda okazja na spacer jest dobra. Kiedyś życie Franka na osiedlu wyglądało inaczej. Nie ważne było czy jest zimno czy ciepło zawsze znajdował się jakis kompan do spaceru i posiadówki. Teraz czasy się zmieniły z ze sporego grona znajmych którzy mieszkali na tym samym osiedlu co Franek ostało się naprawde nie wielu. W sumie nawet można policzyć ich na palcach. Do takich stałych możemy zaliczyć Szczeniaka, Krzywego i jego dziewczynę, Rikiego, Cele, Soldata i Piłkarza. Oczywiście co jakiś czas Franek spotyka także starych znajomych jednak zaczeli oni życ własnym życiem, bądz też znaleźli sobie innych znajomych i generalnie srają na tych z którymi spędzili razem pamietne czasy podstawówki czy liceum. Tak czy inaczej spacery odbywaja się w zimie rzadziej niż podczas lata czy wiosny. Jednak tego wieczory Franek po męczącym dniu spędzonym w większości na swojej uczelni zawitał do domu. Głodny jak pies i zmęczony jak robotnik po 8-śmiu godzinach zapierdalania na budowie ponieważ okres zaraz po nowym roku oznacza jedno - sesje. Więc czym prędzej skonsumował ciepłą obiado-kolację wdając się w dialogi ze swoją mamą i poszedł na górę do swojego pokoju. Posiedział chwilę na komputerze. Obejrzał jakiś film i po skończeniu oglądania.... no własnie co ? Jest godzina 21. Ani tu pojść spac bo i po co, ani sie pouczyć bo sie zaraz zaśnie. Więc jedyną sensownie wyglądającą perspektywą było zatelefonowanie do paru kolesi z zapytaniem co robią. Taki rutynowy telefon, napewno każdy z was wie o czym mówię. Jak postanowił tak zrobił. Chwycił słuchawkę, wykręcił numer do krzywego i czeka. Po 5 sygnałach w końcu odbiera i wygłasza swoją odwieczną sentencje "No co jest ziom ?" Franek przedstawia sprawe jasno "Jakaś motka czy zajęty jesteś ?" K : To znaczy wiesz co jestem teraz u młodej ale bede wracał koło 23 to może wpadne ale nie wiem czy wyjde bo raczej zimno jest bla bla .... Pocałuj mnie w dupe - pomyślał franek - zanim ty tu przyjedziesz to juz będzie koło 1-rwszej.Szybko zakończył rozmowę analizując który z pozostałych znajomków bedzię miał chęć na wyjście. Riki i Cela odpadają bo nie należną za bardzo do nocnych marków więc czym prędzej wykręcił do szczeniaka ten odebrał od razu, wiedząc już co sie święci po Numerze dzwoniącego wali na dzień dobry "Wracam z pracy. Daj mi 40 minut cos ogarne i można wyruszać". No i to ja rozumiem - pomyślał Franek. Pooglądał jeszcze jakieś tragedie i masakry w telewizji i równo po 40 minutach wyszedł z chaty przy akompaniamęcie mamy "czemu tak poźno wychodzi i gdzie idzie w takie zimno". Juz po wyjsciu zauważył szczeniaka czekającego na niego na końcu ulicy. Trzeba przyznać że franek mocno sie ździwił gdyż zawsze czekając na szczeniaka zdążał spalić papierosa i podejść pod sam jego dom. Szybki dialog wyjaśnił że szczeniak olał chwilowy pobyt w domu i od razu wyruszył na wieczorny browar. Jak to zwykle bywa trzeba zajść na stacje po 4-ro pak. Trzeba od razu wspomnieć że spacer na stacje wiąże sie z ryzykiem spotkania piłkarza który sporzywa napoje alkoholowe w bardzo sporych ilościach i dosyć dobrym tępię rozprawiając w między czasie o Miejscowym Klubie Piłki nożnej oraż dokonaniach kibica w walce z opornymi lub po prostu o grach ew. o Policji. Jednak o tym kiedy indziej. Po zakupie odpowiedniej ilości alkoholu proporcjonalnie do przeznaczonego na wypicie czasu, udali się na miejscową lokacje nie daleko oddaloną od stacji. Tam jak zwykle rozmowy o całym dniu i o planach na najbliższą przyszłość a także na inne tematy. Widać normalni ludzie pracujący, uczący się nie mający czasu w ciągu dnia na pogawędki spotykają się często wieczorami. Niestety w wyobraźni niektórych ludzi widok sporzywających i nikomu nie przeszkadzających ludzi kojarzy się tylko i wyłącznie z hasłem blokers usłyszanym w radiu czy telewizji lub czymś podobnym. Przechodząc obok, boją się że zaraz zostaną pozbawieni jakichś dóbr materialnych a taki Franek i szczeniak zostają w umyśle osoby przechodzącej zgeneralizowani do ogółu. I tak dajmy na to przechodząca starsza osoba mająca duże uprzedzenia dzwoni na znany wszystkim organ ścigania przestępczości i obywatelsko donosi że tu i tu siedzą bandyci i chleją browary. Mniej więcej 30-50 minut po tym na wskazane przez prawowitego obywatela miejsce podjeżdza patrol prewencji. Jeżeli zdąży sie do tego czasu wszystko wypić to nie ma problemu. Gorzej jest jeżeli została jakaś smętna resztka piwa. Oczywiście widząc patrol Franek i szczeniak czym prędzej postanowiliby zmienić miejsce na bardziej zaciszne. Jednak nie ma pewności czy patrol nie przyjechałby też tam więc trzeba wmiare szybko wypic, zapalić i udać sie do domu na spoczynek. Oczywiście nie jest to codzienny scenariusz zakończenia wieczoru. Zdaża sie bowiem że spotyka się znajomego który szedł po kolejnego znajomego także z zamiarem wyjścia. No i sytuacja sie powtarza. Czasem przy większej ilości znajomych żeby nie było nudno można zakupić mocniejszy trunek który jest degustowany w małych ilościach i najczęściej z plastikowego kubka bo akurat nie ma nic innego pod ręką a z gwinta to lipa straszna. Jednak właśnie dzięki naszej wspaniałej zimie dużej części osób nie chce się wychodzić i raczej takie coś sie nie odbywa. Wracając jednak do Franka i szczeniaka którzy właściwie kończą 2-gie piwo pada decyzja kierowania się w strone domu. Jeszcze tylko papieros na rozstaju dróg, szybka gatka, wita wita i do domu. I tak oto Franek po zjedzeniu kolacji i pobycie w toalecie idzie spać. Oto zakończył się zwykły normalny dzień Franka na jego osiedlu.